15 mar 2010

atrakcje

Tak się złożyło, że zeszły tydzień mieliśmy jakimś cudem trochę spokojniejszy (plusem studiowania tutaj jest to, że ci wszyscy sławni profesorowie muszą jeździć na konferencje), więc zaliczyłam wreszcie kilka atrakcji. I dobrze, bo inaczej już naprawdę nie byłoby o czym pisać, życie na co dzień toczy się od artykułu do artykułu, myślałam nawet, czy by nie przemianować bloga z erazmusowego na kulinarny, bo tylko gotowanie ratuje mnie przed absolutną monotonią.

Ale po kolei.

W niedzielę tydzień temu pojechaliśmy z trójką znajomych na rowerach do ZAMKU. Zamek jest w wiosce pod Amsterdamem, 10 kilometrów od naszego instytutu. I to jest fajna cecha Holandii: miejsca jest mało, wszystko upakowane, więc w ciągu 40 minut na rowerze można być w rezerwacie przyrody, jechać autostradą (tak, autostrada z pasem dla rowerów :) ), minąć elektrownię i centrum handlowe, przejechać małe miasteczko, a na koniec trafić do zamku.

Zamek jak zamek, ładny i czysty, ale ponieważ średniowieczny, organizatorzy wystaw w środku nie mieli pojęcia, co by na takiej wystawie umieścić. Jednak jak coś nie jest z siedemnastego wieku, to oni nie wiedzą, o co chodzi. Niemniej jednak warto się przejść na spacer po zamkowych ogrodach. Ciekawy detal: wszystkie ścieżki zamiast żwirkiem wysypane muszelkami. Przypomina się Mama Muminka i jej ścieżki.

Podstawowa wada zamku, która skłoniła mnie do powzięcia postanowienia, że w takie miejsca nie będę nigdy jeździć w niedzielę - dzieci. Całe hordy dzieci. Holenderskie dzieci są okropne, jak tylko widzę więcej niż dwoje naraz (tyle mieści się w skrzynkach doczepianych do rowerów) to robi mi się słabo. Są głośne, kilkakrotnie głośniejsze niż u nas, jedna wycieczka szkolna potrafi zamienić spory dworzec kolejowy w piekło. Może i z tych głośnych dzieci wyrastają ludzie otwarci na świat i niezakompleksieni, ale ja już wolę nasze kompleksy i spokój w publicznych miejscach.

W sumie to jest już późna noc, więc kontakt z przyrodą i kino zostawię sobie do opisania niedługo (jak siebie znam, to nie będzie to jutro).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz