Tak się złożyło, że zeszły tydzień mieliśmy jakimś cudem trochę spokojniejszy (plusem studiowania tutaj jest to, że ci wszyscy sławni profesorowie muszą jeździć na konferencje), więc zaliczyłam wreszcie kilka atrakcji. I dobrze, bo inaczej już naprawdę nie byłoby o czym pisać, życie na co dzień toczy się od artykułu do artykułu, myślałam nawet, czy by nie przemianować bloga z erazmusowego na kulinarny, bo tylko gotowanie ratuje mnie przed absolutną monotonią.
Ale po kolei.
W niedzielę tydzień temu pojechaliśmy z trójką znajomych na rowerach do ZAMKU. Zamek jest w wiosce pod Amsterdamem, 10 kilometrów od naszego instytutu. I to jest fajna cecha Holandii: miejsca jest mało, wszystko upakowane, więc w ciągu 40 minut na rowerze można być w rezerwacie przyrody, jechać autostradą (tak, autostrada z pasem dla rowerów :) ), minąć elektrownię i centrum handlowe, przejechać małe miasteczko, a na koniec trafić do zamku.
Zamek jak zamek, ładny i czysty, ale ponieważ średniowieczny, organizatorzy wystaw w środku nie mieli pojęcia, co by na takiej wystawie umieścić. Jednak jak coś nie jest z siedemnastego wieku, to oni nie wiedzą, o co chodzi. Niemniej jednak warto się przejść na spacer po zamkowych ogrodach. Ciekawy detal: wszystkie ścieżki zamiast żwirkiem wysypane muszelkami. Przypomina się Mama Muminka i jej ścieżki.
Podstawowa wada zamku, która skłoniła mnie do powzięcia postanowienia, że w takie miejsca nie będę nigdy jeździć w niedzielę - dzieci. Całe hordy dzieci. Holenderskie dzieci są okropne, jak tylko widzę więcej niż dwoje naraz (tyle mieści się w skrzynkach doczepianych do rowerów) to robi mi się słabo. Są głośne, kilkakrotnie głośniejsze niż u nas, jedna wycieczka szkolna potrafi zamienić spory dworzec kolejowy w piekło. Może i z tych głośnych dzieci wyrastają ludzie otwarci na świat i niezakompleksieni, ale ja już wolę nasze kompleksy i spokój w publicznych miejscach.
W sumie to jest już późna noc, więc kontakt z przyrodą i kino zostawię sobie do opisania niedługo (jak siebie znam, to nie będzie to jutro).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz