17 lip 2011
"Sefer" Ewa Lipska
Ponieważ książkę czytałam w ten sam weekend, w który widziałam "Somewhere" Coppoli, te dwa doświadczenia skojarzyły mi się w jedno. I książka, i film, sprawiają wrażenie, że miało się w nich mało dziać fabularnie, żeby pokazać, jak dużo się dzieje na innych płaszczyznach. W obu wypadkach, cóż, wyszło, jak wyszło. Zamysł widać, faktycznie niewiele się dzieje. I to by było na tyle. Lipska jednak przyjemniejsza od Coppoli. Głównie dzięki temu kawałkowi:
Swoje słowa urzędniczka potwierdziła uderzeniem pieczątką w kolejny list.
- Nie nudzi pani ta praca? - zapytał listonosz.
- Nie, dlaczego? Codziennie przecież inna data.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz