Wygląda na to, że plan zajęć na ten semestr mam już ustalony. W piątek zaczęłam piękny przedmiot o nazwie takiej jak ten post. Minor Dutch Studies nabierają realnych kształtów. Tylko jeszcze nie mogę się zdecydować, czy od listopada chodzić na "Migracje jako temat w literaturze niderlandzkiej" czy na "Społeczeństwo holenderskie w czasach Rembrandta".
Za to dzięki "Discovering the Dutch" będę mogła przynajmniej dwa razy w tygodniu serwować tutaj głębokie analizy społeczeństwa holenderskiego, ominąwszy trudy rzeczywistej obserwacji i wyciągania wniosków.
Cztery słowa-klucze opisujące kulturę Holendrów to: zuinig, gezellig, gewoon, gelijk. Według mnie najlepiej opisują ją jednak dźwięki, jakie towarzyszą wymawianiu tych słów.
Zuinigheid to oszczędność. To mały kraj pełen ludzi, zasoby są ograniczone i nie należy ich marnować. Oczywiście także i etyka protestancka wpłynęła na ukształtowanie się takiego wzorca. Aby wytknąć marnotrawstwo, mówi się "Wat zonde" - co za grzech!
Również czasem należy rozsądnie gospodarować. Dlatego na pytanie "Hoe hat het?" (jak się masz), często zamiast "Goed", usłyszymy odpowiedź "Druk" - zajęty. Jak się masz? - Jestem zajęty, nie tkwię w bezruchu, działam. Tak właśnie być powinno.
Gezelligheid to (moje własne tłumaczenie) przytulność. To, co małe, to, co domowe. Każde słowo daje się zdrobnić ("Popijamy kawkę na tarasiku, na słoneczku"). Bibeloty tutaj nazywają się hebbedingetjes - małe rzeczy do posiadania. Wie het kleine niet eert is het grote niet weert - jeśli nie jesteś zadowolony z małego, nie zasłużyłeś sobie na duże.
Gewoon - zwyczajny, bez przesady. Po co czynić rzeczy bardziej skomplikowanymi niż na to zasługują? Do pracy jeździ się na rowerze, bo dużo mniej z tym zamieszania niż z samochodem.
No i na koniec oczywiście egalitaryzm. Gelijk znaczy nie tylko "równy", ale i "racja". Decyzje podejmowane są wspólnie, każdy ma prawo do opinii. Kiedy mam zielone światło, jadę. Kiedy jest czerwone, korzystam z mojego prawa do opinii i sam decyduję, czy jechanie teraz będzie niebezpieczne, czy nie.
Po tej porcji przynudzania coś z zupełnie innej beczki. Co zrobi dwóch na trzech Holendrów, którym podasz "tradycyjny holenderski obiad" (czyli ziemniaki, kotlet i surówkę...)? Złapią widelec i rozdziabią sobie to schludne danie na papkę. I zjedzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz