6 wrz 2009
Utrecht
No, ale straciłam rozpęd, cztery dni bez blogowania to za dużo, jeszcze wypadnę z rytmu i będzie jak z pilatesem.
W piątek byłam w Utrechcie na spotkaniu informacyjnym dla tamtejszych Erasmusów, do których zresztą oficjalnie należę. Tylko, że, jak to ja, wzięłam kasę i uciekłam. Zafundowano nam krótki wykład o studiowaniu w Niderlandach i dowiedziałam się na przykład, że dziesięciostopniowa skala tłumaczy się jasno: 10 jest dla boga, 9 dla nauczyciela, niektórzy studenci mogą pomarzyć o 8. To tłumaczy wypowiedź jednej prowadzącej w Amsterdamie: "Jeśli ktoś naprawdę zasługuje, to chętnie daję wysokie oceny. W zeszłym roku miałam studenta, który w semestrze zdobył 98% możliwych do zdobycia punktów. No przecież ktoś taki zasługuje na 9." Myślę, że ze 100% miałby szansę na 9,5...
Samo miasto jest przepiękne, przynajmniej to, co u nas nazywałoby się starym miastem - choć na przykład okolice dworca wcale na to nie wskazują. Właśnie, piękna własność holenderskich kolei - bilet na intercity kosztuje tyle samo, co na osobowy, dzięki czemu do Utrechtu jechałam równo 20 minut.
No, ale miasto. Dużo mniej niż w Amst. wieje, to chyba zasługa oddalenia od morza (niewielkiego, ale jednak) i gęstszej zabudowy - nie ma szerokich kanałów na przestrzał, w których wiatr się morze rozpędzać, jak chce.
Katedra w Utrechcie budzi tęsknotę za francuskim gotykiem, którego wspomnienie zaczyna mi się niebezpiecznie zacierać, a do Francji jednak nie mam ochoty jechać. Także na razie Utrecht musi wystarczyć. Przepiękna wieża (zguglujcie sobie!) naprawdę góruje nad miastem, wcale nie jest łatwo się zgubić. Wieżę od reszty katedry oddziela całkiem szeroka ulica, trudno wyobrazić sobie, jak ogromna to była budowla. W 1674 roku nad Utrechtem przeszedł huragan, który zwalił całą nawę i wieżę wielu innych kościołów. Pewnie dlatego też nie ostały się witraże, więc wnętrze tego, co z katedry pozostało, zalanie jest światłem niestety białym.
Huragan zmiótł też wieże romańskich kościołów (Utrecht jest jednym z najstarszych miast Holandii), widziałam Buurkerk i Janskerk, bryła jest nieładnie zaburzona.
Oprócz nawałnicy katedrę w Utrechcie spotkało jeszcze jedno nieszczęście, o ile pamiętam, w 1580 roku. Protestanci zniszczyli wtedy wszystkie przejawy bałwochwalczych kultów katolików. Świątynia pełna jest dzieł sztuki, których postacie pozbawione są twarzy. Na zdjęciu na początku wpisu tego nie widać, ale na tamtej płaskorzeźbie twarz zachował tylko bóg, patrzący na scenę z samej góry. Mocno mnie tamten widok zatrwożył, to trochę jak z Herostratesem, ślady ludzkiej ręki łatwiej mi odnaleźć w tym zniszczeniu, niż w pieczołowicie przechowywanych i nietkniętych arcydziełach. Ciekawe swoją drogą, czy protestancki dekapitator (jest takie słowo?) nie odrąbał twarzy samemu Stwórcy, bo ten był za wysoko, czy jednak zadrżała mu ręka?
W Utrechcie spodobało mi się tak bardzo, że przez chwilę żałowałam, że wybrałam życie zdziwaczałej logiczki zamiast sympatycznej erasmuski. Ale tylko przez chwilę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hoho, jeden wieczór i aż trzy posty. A ja mam Cię teraz w czytniku google razem z szafiarkami i od razu mi się wyświetla kiedy coś nowego, ha! A przy okazji szafiarek- wiem że jesteś zajęta, ale czy zaczęłaś już zagłębianie tych fenomenalnych (podobno) amsterdamskich second handów? Jeśli nie to musisz zacząć, ja tak mówię.
OdpowiedzUsuńI z tymi cenami pociągów to jednak prawda... Auke był zdziwiony, że my tutaj musimy za Inter City płacić kilka razy więcej. Widzisz, to chyba jednak dobry kraj mimo, że zdobycie tych 10 punktów to nie będzie takie hop siup :)
Mym, zdjęcie z odrąbywaniem straszniejsze jest niż Twe malownicze opisy huraganów :/ Bo jak całość przerobiona na spichlerz (vide Wilno) to przynajmniej nie ma się złudzeń. Mam nadzieję, że w ciągu tych kilku wieków krwiożerczość nieco im przeszła.. Wieża rzeczywiście wygląda wspaniale, ma dobre proporcje. Przynajmniej estetycznie się nachapiesz, choć mogę się założyć, że jakaś 10 prędzej czy później Ci wpadnie.
OdpowiedzUsuńhmmm, do Francji nie masz daleko, ale rozumiem, jestes bardzo zajeta:) dzieki za kulinarna rade i zycze milego wieczoru!
OdpowiedzUsuńHej,piszemy sobie nawzajem komcie, sweeeet! Do Francji nie mam daleko, także jak tylko Jacek już będzie bogaty, to wybierze się do nas w podróż życia. Jeszcze Belgię po drodze zaliczy.
OdpowiedzUsuń