22 wrz 2009

znowu Michiel

Dzisiaj na wykładzie Michiel znowu opowiadał nam anegdotki. Dowcip ponoć opowiedziany przez Dova Gabbaya (a ja chyba widziałam go wcześniej w sieci), obrazujący istotę logiki.

Pewien student logiki napisał świetną pracę i przypadł do gustu profesorowi. Profesor zechciał zaprosić studenta na przyjęcie do siebie. Student jednak nie bardzo miał na nie ochotę:
- Pewnie będę musiał siedzieć koło jakiejś dziewczyny, a ja zupełnie nie umiem rozmawiać z dziewczynami.
Profesor na to:
- Nic się nie martw, ja cię nauczę. Pamiętaj, zacznij od rozmowy o jedzeniu. Jak będzie dobrze szło, to przejdź do rozmowy o rodzinie. A jak i ten temat się wyczerpie, będziesz miał grunt przygotowany i możesz rozmawiać z nią o logice.
uzbrojony w takie rady, student poszedł na przyjście. Oczywiście posadzono go obok - dziewczyny. Nieśmiało zagaił:
- Jak zupa? Smakuje ci?
- NIE. - padła mało zachęcająca odpowiedź. Student zmieszał się mocno, nie tak miało być! No ale skoro temat nie ma szans na rozwój, lepiej od razu iść dalej.
- A masz może jakieś siostry?
- NIE. - znowu. Student był już nieźle spocony z nerwów. No nic, mimo wszystko spróbuje zagaić o logice, w końcu na tym zna się najlepiej.
- A jeśli miałabyś siostrę, to czy wtedy smakowałaby ci zupa?

Nie mogę sobie odmówić przyjemności podzielenia się moim ulubionym dowcipem o logice, opowiedzianym przez prof. Wiśniewskiego na pierwszych zajęciach chwilami zaawansowanego kursu logiki epistemicznej:

Idą dwa kotki przez pustynię. Idą, idą, końca nie widać. Wyschły im noski, ledwo wloką ogony za sobą, a pustynia ciągnie się i ciągnie. Mówi jeden do drugiego:
- Wiesz co, nie ogarniam tej kuwety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz